
Co nosimy w sobie ?
Ludzie często pytają mnie czy stosuję regres hipnotyczny. Otóż regres czyli cofnięcie się do momentu w którym zaistniało traumatyczne wydarzenie stosuję niemal w każdej hipnoterapii. Wtedy najczęściej człowiek cofa się do wieku dziecięcego, bo jest to wiek kiedy najczęściej powstają różne psychiczne urazy, z którymi potem zmagamy się w naszym dorosłym życiu. Jednak w niektórych przypadkach problem tkwi jeszcze głębiej. W tak zwanych poprzednich wcieleniach. Piszę „tak zwanych”, ponieważ wydarzenia do jakich się przenosimy nie zawsze muszą należeć do naszych własnych doświadczeń, z naszych żyć. Mogą to być również przeżycia naszych przodków, które miały tak duży ładunek emocjonalny, że wpływają również na nas, niezależnie od tego czy znaliśmy osobiście tych przodków oraz czy jesteśmy świadomi wydarzeń jakie były ich udziałem. Jednak to czy w transie hipnotycznym przenosimy się do poprzednich wcieleń czy do wcieleń naszych przodków nie ma większego znaczenia dla terapii. Ponieważ dla terapii znaczenie ma to, że docieramy do emocji i obrazów w naszej podświadomości, które są w nas z jakiś powodów ciągle żywe i przez to mają na nas wpływ. Do pewnych tożsamości, które nie są nasze, ale które kierują nami.
Pewna młoda kobieta przyszła zgłaszając duży, wręcz paniczny lęk przed wszelkiego rodzaju egzaminami, co czuła od dzieciństwa. Jej lęk był lękiem przed oceną i łączył się z traumami z jej obecnego życia, ale miał też o wiele głębsze podłoże. Kiedy zrobiłyśmy regres pacjentka zobaczyła siebie w lochu- nagą, brudną, zziębniętą ze skutymi nogami i rękami a przed sobą postać w kapturze na głowie, która się nad nią znęcała. Na kolejnej sesji widziała siebie nagą przed wielkim stołem, za którym siedzący ludzie (byli to jej bliscy) wydawali na nią właśnie wyrok śmierci. Miała zostać spalona na stosie. Za tym widziała arenę i tłum ludzi, którzy domagał się wykonania wyroku na niej. Były to bardzo emocjonalne sesje. Pacjentka odczuwała paniczny strach, siebie w roli ofiary, a najbliższych w roli katów, jednak po tych sesjach lęk i trauma całkowicie ustąpiły. Pacjentka przestała bać się egzaminów, ocen, oraz zgłosiła znaczną poprawę w relacjach z najbliższymi, przestała grać rolę ofiary.
Pewna klientka czuła ciągle obecność swojego ojca mimo, że od jego śmierci minęło już kilkanaście lat. Przeszkadzało jej to, bo czuła, że ojciec w jakiś sposób ciągle ją kontroluje, nie czuła się spontaniczna, nie czuła, że może robić to, co chce. Kiedy wprowadziłam ją w trans, pacjentka opisywała wydarzenia, które z całą pewnością nie były wydarzeniami z jej aktualnego życia i były na tyle nierealne i symboliczne, że można przyjąć, że w ogóle nie miały miejsca w świecie fizycznym (np. ojciec pojawił się w nich pod postacią „wielkiego oka”), jednak podczas sesji wyraźnie dało się odczuć wyraźną obecność ducha. Zrobiłyśmy pożegnanie z ojcem („wielkim okiem”) a ja po sesji odprowadziłam ducha. Po sesji pacjentka zgłosiła wielką poprawę i ulgę oraz całkowite uwolnienie od problemu.
Jesteśmy istotami wielowymiarowymi i obserwuję, że poradzenie sobie z emocjami w jednej sferze automatycznie wpływa na pozostałe sfery naszego życia, dlatego według mnie, jako terapeutki, jest ważne, aby konfrontować się ze wszystkimi obrazami, jakie podsuwa nam nasza podświadomość. Nieważne jak dawno coś się wydarzyło i nie jest również ważne czy dotyczyło naszego życia czy życia naszej praprababki. Jeśli jest to coś co ma na nas wpływ, co nas w jakiś sposób prześladuje, to warto przyjrzeć się temu, przeżyć te emocje, zgłębić treść. Jest to najlepsze co możemy zrobić dla siebie samych i dla innych. Ponieważ lecząc samych siebie, uzdrawiamy również pokolenia wstecz, jak i pokolenia do przodu.